„Nigdy nie jest za późno na kolejne wyzwania”
I ja się z tym całkowicie zgadzam .. Dlatego tak lubię książki debiutujących pisarzy. Podejmując się pisania, realizują kolejne wyzwania. I mimo obaw nie boją się zaryzykować.
A ja uwielbiam ludzi, którzy mają odwagę sięgać po swoje marzenia.
No i takie debiuty to zazwyczaj perełki .. zawsze odnajduje w nich jakąś świeżość i inne spojrzenie nawet na oklepane już tematy.
Dlatego też zgłosiłam się do book tour’a z książką Tomasza Maruszewskiego „Do końca świata”, na stronie Zaczytanej Ewelki
Książka traktuje o miłości .. o byciu i nie byciu jednocześnie. O posiadaniu i nie posiadaniu. O samotności, smutku ale i radości oraz o odnajdywaniu szczęścia tam gdzie inni go nie widzą.
Głowni bohaterowie nie są przerysowani chociaż czasami ich rozmowy są aż nadto filozoficzno - egzystencjalne. Chwilami robi się sentymentalnie ale mi to akurat nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie. Skłaniało raczej do refleksji i głębszego przemyślenia pewnych kwestii.
Czy wystarczająco dbamy o tych, których mamy obok?
Czy jeśli kogoś mamy, to mamy go na zawsze i czy wogóle go mamy?
„Żeby coś stracić, trzeba to mieć (...) a człowieka się nie ma, tylko się przy nim jest”
Czy iluzja i ułuda mogą dać szczęście ?
Czy lepiej dbać o to co realne czy biec za czymś nieosiągalnym ?
Tych pytań po lekturze książki pojawiło się całkiem sporo.
Rozumiem Jerzego, głównego bohatera, który z poczucia winy, podejmuje takie a nie inne działania. Traci żonę więc ją sobie wymyśla, by nadrobić to, co za przeproszeniem „schrzanił”.
Rozumiem jego syna, który próbuje mu pomóc, ale jednocześnie chce żyć normalnie i odzyskać ojca.
Rozumiem też .. tu nie zdradzę ;-) Napiszę tylko, że czasem samotność jest gorsza od zdrady. Czasem ktoś kto boi się samotności, kto potrzebuje troski i uwagi .. idzie gdzie indziej. Tam gdzie to właśnie dostaje.
Ale czy takie zachowanie można usprawiedliwić ?
Czy poczucie osamotnienia i niedostrzegania przez drugą osobę, może być wytłumaczeniem dlaczego poszła gdzie indziej ?
Na to pytanie każdy z nas powinien sam sobie odpowiedzieć.
Opisu od wydawcy wstawiać nie będę, bo jest na każdej jednej stronie z książeczką ;-)
W skrócie napisze że to historia Ojca i syna oraz kobiety ich życia, żony i matki, którą tracą ..
Historia, która poruszyła me serce i sprawiła, że w niektórych momentach łzy kąpały mi jak grochy. Współczułam Jerzemu, współczułam jego synowi Jankowi, współczułam Madzi, Jagodzie i Piotrowi. Tak naprawdę każdy z bohaterów przechodził w książce przez jakąś traumę, która odbierała my zdolność logicznego myślenia.
Za to czytający właśnie zaczyna myśleć czytając o nich. Potrafiłam z każdego z tych bohaterów wyciągnąć coś o sobie. Jakiś fragment mojego życia był bardzo podobny lub wręcz identyczny jak u nich. Toksyczne miłości i strata kogoś kogo się kochało, szukanie miłości na siłę, czy wreszcie odnalezienia tej jedynej z której owocu powstały moje dzieci ..
Podsumowując, książkę potraktowałam bardzo osobiście i bardzo mocno utożsamiłam się z jej bohaterami i ich problemami.
Dzięki temu, że sama przeżywałam podobne historie, mogłam lepiej odebrać ich emocje i zrozumieć ich działania.
I myślę, że każdy z nas odnajdzie coś z siebie w przedstawionych bohaterach, a książkę potraktuje jak pewnego rodzaju drogowskaz, dzięki któremu zmieni swoje myślenie czy patrzenie na świat. Nawet gdy jego świat będzie idealny.
Bo do końca świata jeszcze wiele się może zmienić ..
Panie Tomaszu,
Dziękuję za tak inspirującą historię i życzę dalszych sukcesów na pisarskim gruncie :-)
Cudowna recenzja, bardzo dziękuję. Aż żałuję ,że muszę czekać na koniec kiedy książka wróci do mnie. Jak to się mówi organizatorka bez książek zostaje :)
OdpowiedzUsuń