„Bojąc się jutra”
I jedna z bardziej pochrzanionych historii jakie czytałam.
„Robimy w życiu rzeczy, których się później wstydzimy, mówimy rzeczy, które normalnie nie przeszły by nam przez gardło. Świat oddziałuje na nas, a my na niego. Reakcje niezależne. Pod wpływem momentu, trochę jak szalona gra. Nie wiadomo, co będzie następne za rogiem.”
„Bojąc się jutra” do mnie nie przemówiło.
Główna bohaterka mimo traumatycznych doświadczeń obdarza miłością swojego kata i jeszcze wiąże z nim przyszłość. No nie .. nie znam nikogo takiego, kto po takich przeżyciach, mógłby chociaż spojrzeć na swojego oprawcę a co dopiero dzielić z nim życie.
A co dopiero jak tych traumatycznych przeżyć spada tyle na jedną osobę, i tak naprawdę wszystkie wynikają z tej pierwszej. Chyba żadna terapia nie dałaby temu rady .. No chyba że dziewczyna faktycznie cierpi na „syndrom sztokholmski” i jara ją bycie z kimś takim.
Historia zaczyna się banalnie a potem mamy traumę za traumą. Za dużo tego jak na jedną bohaterkę.
Mia nie wzbudziła mojej sympatii. Zachowywała się jakby miała wyłączone myślenie albo „macica” uciskała jej mózg. Zobaczyła kawałek boskiego ciała i teraz się miota .. chciałabym chciała ale może bym nie chciała .. a może bym nie chciała ale w sumie to bym chciała 🤦♀️
Do Dawida już wogole miłością nie zapałałam. Najchętniej to bym go wykastrowała .. zresztą nie tylko jego. Był jak „Doktor Jekyll i pan Hyde”. Podwójna, psychopatologiczna osobowość, która zmieniała się pod wpływem chwili. Uciekałabym od takiego człowieka jak najdalej.
Jak w piosence Natali Kukulskiej :
„Jak najdalej stąd, jak najdalej chce biec .. byle jak najdalej ..”
Żeby nie było, nie dlatego nie podoba mi się ta książka, ponieważ porusza taki a nie inny temat, ale dlatego, że to co się tam dzieje jest poprostu absurdalne.
No chyba że wierzymy w bajki i to, że można pokochać nawet smoka .. (Shrek 🤣) Wtedy jak najbardziej tak .. wtedy wierzę w dobre zakończenia w stylu „żyli długo i szczęśliwie” 💕
Ale w życiu tak nie jest ..
Podsumowując, w moim mniemaniu, w prawdziwym życiu taka sytuacja nie miałaby miejsca, ale jeśli lubimy piękne zakończenia trudnych historii to dlaczego by nie ..
Oczywiście nie zdradzę czy finalnie zostali razem bo piękne zakończenie to nie tylko „zjednoczenie ciał i dusz” ale również wewnętrzny spokój i poczucie bezpieczeństwa. No i sami musicie się przekonać czy Mia bardziej chciałaby chciała czy jednak nie ..
Na plus przemawia styl w jakim została napisana. Dwie perspektywy, lekkie pióro, całkiem dobre dialogi i duża wyraźna czcionka.
Autorka ma potencjał i kolejna książka może być prawdziwym sztosikiem .. ale jeszcze nie teraz .. jeszcze chwilunia. Ja daje autorce szansę mimo wszystko.
Przykro mi że moja opinia jest taka a nie inna, bo większość o książce wypowiada się pozytywnie .. ale recenzja ma to do siebie, że przedstawione w niej zdanie zazwyczaj bywa bardzo subiektywne ..
I tak czy inaczej dziękuję za możliwość przeczytania książki 💙
A Was zachęcam do tego, aby samodzielnie sobie wyrobić sobie zdanie na temat tej pozycji.
Miłej lektury ☺️
Foto .. taka tam inspiracja z okładki 💙
Komentarze
Prześlij komentarz