Historia niezwykle smutna ale mimo wszystko dająca nadzieję .. historia jakich wiele ale jednocześnie jedyna w swoim rodzaju .. historia o jakich się słyszy, choć tak naprawdę nikt słyszeć ich nie chce ..
Otóż był sobie mały Gabryś, który zamiast cieszyć się dzieciństwem, musiał znosić upokorzenia i pijaństwo Ojca. Który zamiast cieszyć się miłością i bliskością, musiał znosić ból i cierpienie ..
Który za najdrobniejsze nawet przewinienie dostawał surową karę .. ale który mimo wszystko nie poddał się i walczył o siebie, swoje marzenia i innych ..
Ta historia jest tak naładowana emocjami jak bomba, która może lada chwila wybuchnąć .. W jednej chwili jestem zła na matkę Gabrysia, że pozwala na takie okrucieństwo, a za chwile próbuje ją zrozumieć .. w innym momencie chce mi się płakać .. a w jeszcze innym pytam „gdzie są sąsiedzi ? Dlaczego poza jedną sąsiadką, nikt się nie zainteresował losem małego dręczonego chłopca ???
Dlaczego Ojciec robi to co robi ? I czy wogóle kogoś takiego można nazwać „ojcem” ?
Pani Ania stworzyła niewielką objętościowo książkę ale czasem wystarczy kilka słów by zrozumieć jakieś przesłanie. Do mnie tym właśnie była ta pozycja .. takim swoistym apelem aby szerzej otworzyć oczy i czasem mocniej nadstawić ucho .. bo być może płacz dziecka za ścianą nie jest spowodowany jedynie głodem czy mokrą pieluszką.
Bardzo podobało mi się w książce wprowadzenie Anioła Stróża naszego Gabrysia. Ten zabieg sprawił, że w najgorszych momentach nasz bohater nie był zdany tylko na siebie, a ja na smutek i żal, że nie mogę mu pomóc. Postać Anioła Stróża wprowadziła trochę magii do tego jakże okropnego żywota Gabrysia.
Były też momenty, że śmiałam się do łez .. Chodzi o „monitoring osiedlowy” pod postacią sąsiadki - Pani Kornelii ;-) Skrupulatne notatki i wieczne siedzenie w oknie .. skąd ja to znam ?
Tylko ta bohaterka była poprostu na to skazana .. a te moje osiedlowe „kamery” to zamiast na spacer do parku to w oknach przesiadują i potem tylko „ ooo znowu Pani idzie do sklepu .. masełka się zapomaniało ?”
Wracając do głównego bohatera. Gabrysia poznajemy kiedy jest już dorosłym mężczyzną, który mimo ciężkiego dzieciństwa wyszedł na prostą .. i robi wszystko by spełnić swoje marzenia. Opiekuje się swoją schorowaną matką (aczkolwiek jej choroba nie jest spowodowana wiekiem czy predyspozycjami, ale tym co się wydarzyło w ich domu), pracuje w biurze podróży .. i wciąż marzy ..
Oczywiście nie można tu pominąć wątku miłosnego i Alicji. Pierwszej, jedynej i prawdziwej miłości Gabrysia. Co się między nimi wydarzyło .. jak i dlaczego .. dowiecie się z książki ;-)
Zakończenie ciut za bajkowe ale dlaczegóż by nie .. Lubię takie zakończenia, nawet jeśli do końca nie są prawdziwe. A każda historia jest wtedy ciekawsza gdy mimo swej nieidealności, kończy się dobrze.
Jeśli chodzi o samą książkę i sposób jej napisania, to mam wrażenie jakby każde słowo tam napisane, wypływało z serca a nie z głowy i palców autorki.
Mimo zła i cierpienia, jest tam też dobroć, czułość, nadzieja i szczęście ..
Czyta się ją błyskawicznie a styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu. Nie ma natłoku myśli czy nie potrzebnych i nazbyt rozbudowanych opisów. Jest to co trzeba, w momencie kiedy trzeba.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję ślicznie samej autorce Pani Annie Stryjewskiej oraz Ewelince z bloga Zaczytana Ewelka, która to zorganizowała book toura z tą książeczką ❤️
A Was serdecznie zapraszam do jej lektury ..
Pięknie dziękuję:))
OdpowiedzUsuń