To była jedna z najtrudniejszych recenzji w moim życiu, bo ogólnie książka bardzo mi się podobała .. w sensie cała historia. Ale sama książka czytała się strasznie .. te przeciągane opisy okropnie mnie nużyły i prawdę mówiąc, niektóre fragmenty pomijałam. Myślę jednak, że to zabieg celowy aby lepiej wprowadzić w opowieść. Niestety poczułam się nimi przeładowana. Aczkolwiek chętnie sięgnę po kolejną część bo „Nic Arachny” to pierwsza część sagi i możliwe, że tylko na rozkręcenie akcji było potrzebne to wszystko. I może się okazać, że kolejna część będzie się czytać szybciej i przyjemniej ;-)
Ale zacznijmy od początku ;-) Może najpierw krótki opis od wydawcy :
„Historia, w której prawie każdy mógłby przejrzeć się jak w lustrze.
Saga szlacheckiego rodu Śmiałowskich, którego losy wyznacza rytm polskich dziejów. Opowieść, która łączy ze sobą wiele różnych wątków i elementów bliskich sercu każdego, kto urodził się i wychował tam, gdzie jedną z najwyższych wartości jest wierność tradycji i szacunek dla pamięci przodków. Gdzie zielone pola, złote łany i kręte drogi pośród białokorych brzóz i rosochatych wierzb. Gdzie nadal rozmawia się o tym, co minęło, jakby nadal było. I gdzie czasem patrzy się w przyszłość przez pryzmat tego, czego już dawno nie ma. Jest to historia, która pokazuje, że dzisiejszy świat bywa wiernym odbiciem tego wczorajszego, podobnie jak żyjący w nim ludzie.
Fragmentem takiego świata jest też Przytulisko, maleńka podlaska wieś, która z pozoru nie różni się od innych. Tu, w wiekowym dworze, mieszkają dziadkowie Michaliny. Wnuczka spędza u nich każde swoje wakacje. Miejsce to skrywa w sobie wiele sekretów, co potwierdza pewien stary dziennik, w którym tkwi klucz do poznania dziejów rodziny Śmiałowskich. Dziewczyna dzięki niemu odkrywa, że losy jej przodków, mimo upływu czasu snują się nadal, splecione z jej własnym, jak nitki lnianego płótna tkanego przez Arachnę.”
Po tym opisie aż chciałam ją dorwać tu i teraz, natentychmiast, gdyż uwielbiam historie z tajemnicą w tle. I gdy okazało się, że Andżelika z bloga Czytam dla przyjemności, ogłosiła book toura z tą książką, to czym prędzej się zgłosiłam.
Jednak gdy przyszła to czytanie szło mi dosyć opornie. Strasznie dużo wątków, bohaterów i bardziej lub mniej ważnych historii. Czasami musiałam wrócić stronę lub dwie żeby się ogarnąć o co i o kogo chodzi. Może to kwestia czytania przy dzieciach, a może tego co się działo wokoło. W każdym razie wielowątkowość i takie skomplikowanie nie pomagało mi w zrozumieniu losów poszczególnych osób.
Za to bardzo podobały mi się momenty nawiązujące do mitologii Słowiańskiej, tak mało aktualnie przypominanej. Renata Kosin bardzo płynnie wkomponowała je do historii i przez to stała się ona taka bardziej tajemnicza i jakby magią otulona. Wierzenie Słowian były piękne i mocno związane z naturą. Kołowrotek stał się tutaj elementem łączącym dwa plany czasowe a jednocześnie tym jakże tajemniczym i magicznym przedmiotem. Za jego pomocą Arachna mogła wpływać na losy ludzi. Tkając nici .. tkała przeznaczenie ..
W książce pojawia się bardzo wiele kobiecych bohaterek co akurat bardzo mi się podobało. Zrobiła się z tego taka „prokobieca” pozycja. Mamy tu matki, córki, żony, wdowy .. ich losy pokazane są z pewną naturalnością i kobiecą intuicją. Jest ich tak wiele, że każda z czytelniczek znajdzie jakąś z którą będzie mogła się utożsamić .
Mi najbardziej zaimponowała Arachna. Była kobietą niezwykle mądrą, silną i jak na tamte czasy, niezależną. Znała się na ziołach i potrafiła leczyć korzystając z natury. Sama chciałbym mieć takie możliwości ;-)
Na męskich bohaterach trochę się zawiodłam. Gdy poznałam Witolda, myślałam, że będzie się działo .. hulaka, rozrabiaka i lovelas w jednym. A On zaraz zmienia się w statecznego mężczyznę, który układa sobie życie. Reszta mężczyzn też jakaś taka nie do końca dorobiona i mało wyrazista. Najbardziej polubiona przeze mnie męska postać to dziadek Antoni. Sympatyczny Pan z zanikami pamięci i takim jakimś „wyalienowaniem” które wzrusza i sprawia, że chciałoby się być przy nim i go wspierać.
Minusem książki była też dla mnie drobna czcionka. Strasznie trudno to się czytało, zwłaszcza wieczorami przy kiepskim świetle. Mimo wszystko polecam tę książkę bo myślę, że warto ją przeczytać. Ukazuje rodzinne relacje, czasem dalekie od ideałów, pokazuje że przeszłość ma ogromny wpływ na teraźniejszość i przeplata się z nią niezauważalnie. Można też dowiedzieć się czegoś o sobie .. swoich myślach .. emocjach .. bo skłania do refleksji i takiego zwolnienia. I tak jak było napisane na początku :
„Historia, w której prawie każdy mógłby przejrzeć się jak w lustrze.”
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce Renata Kosin oraz Andżelice z bloga Czytam dla przyjemności ❤️
Dziękuję za opinię.
OdpowiedzUsuń