Mnie ta historia porwała od samego początku. W głównej bohaterce odnalazłam samą siebie .. blondynkę w różowych ciuchach, która ciągle wpada w tarapaty i nie bardzo chce dorosnąć. I tak jak Ona wyjechałam na wieś i poznałam przystojnego księcia na swym rumaku. Niestety mój książę nie był tak idealny i dlatego jest już wspomnieniem. Nie mniej czytając takie książki, wracam wspomnieniami do tamtych chwil i mojego życia na wsi. I zastanawiam się co by było .. gdyby to wszystko ciut inaczej się potoczyło .. i gdyby mój książę był nim naprawdę ;-) No dobra, ale wracając do książki. Michalinę polubiłam już od pierwszych stron. Spodobał mi się jej upór i śmiałam się z jej pecha. No jakbym czytała o sobie. A Mikołaj .. hmmm .. tak uwodzicielski „gbur” .. przynajmniej na początku. Ale „odgburowanie” przyszło niezwykle szybko i już za chwilę chciałoby się go schrupać niczym placuszki, które upiekło Michalina właśnie dla niego. Książka ocieka p...