Latarnik
Opis od wydawcy :
„Latarnia morska, brzeg morza, szum fal, wczasowicze na plaży, praktykantki, picie alkoholu, bitwa u bramy ogrodu, problemy sąsiada, a do tego bezrobocie.
Realizm mieszający się z groteską, odrobina humoru przyprawiona sentymentalizmem. W zasadzie nie wiadomo w co można wierzyć, a co potraktować z przymrużeniem oka.”
Hmmm zawsze ciężko pisać mi recenzję, która nie do końca jest pochlebna. Niestety „Latarnik” nie był dla mnie lekturą ani lekką, ani przyjemną.
Napisany w formie dziennika, ale bez konkretnych rozdziałów i dat, tylko numery.
Brakowało mi dialogów i jakiegoś tempa akcji.
Mamy tu głównie przemyślenia autora przestawione w bardziej lub mniej groteskowy sposób. Trochę się w tym wszystkim gubiłam, co jest fikcją literacką a co faktycznymi wspomnieniami latarnika.
Dodatkowo książka napisana małą i bardzo ciasną czcionką, która dodatkowo utrudniała czytanie. Wzrok szybko się męczył i musiałam co chwila odkładać książkę, albo wracać do tego co wcześniej przeczytałam, żeby nie zgubić sensu.
Tematyka tych rozdziałów i rozdzialików jest bardzo zróżnicowana. Od prostych historii z życia po bardzo fantazyjne i malownicze opisy miejsc i sytuacji.
Mnie właśnie te opisy urzekły najbardziej i mimo, że normalnie ich nie lubię to tym razem były miłym przerywnikiem wywodów autora.
Uważni czytelnicy znajdą tutaj kilka fragmentów odsyłających do twórczości Stefana Żeromskiego a pasjonaci języka polskiego istną ucztę synonimów.
Podsumowując. Mnie ta książka nie porwała i z trudem przez nią przebrnęłam .. ale jeśli tylko macie odwagę sięgnąć po coś innego od tego co zazwyczaj czytacie, to jak najbardziej polecam :-)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi Panu Karolowi Kłosowi a także Andżelice z bloga Czytam dla przyjemności 🧡
Komentarze
Prześlij komentarz